Książka "Czekając na Duida"

O książce:czekajac na duida

Będzie wiele o spotkaniach. Bardzo różnych spotkaniach. Od takich zwykłych, odbywających się przy ognisku. Gdy Indianie snują swoje legendy. Przez takie groźniejsze, gdy potężna anakonda wije się pod dziobem łodzi. Gdy ludzie zamiast pomóc, wolą raczej pocelować do ciebie z karabinu. Gdy pozostaje już tylko modlitwa.  Po spotkania najpiękniejsze i najcenniejsze: z Panem Bogiem, z sobą samym oraz z nimi. Z oczami rozbawionych indiańskich dzieci.

 "Czekając na Duida - śladem szeptu amazońskiego potoku" to opowieść o terenach zakazanych. O dziewiczej Amazonii. To opowieść o Indianach, o reżimie wojskowym Hugo Cháveza, a także o niezwykłym spotkaniu w samym sercu nieodstępnej dżungli. Wejście w jej najbardziej intymne i schowane przed światem białego człowieka tajemnice i sekrety. To uchylenie wieka od skrzyni pełnej skarbów: tak Indian, jak i lasu.

Czernieckiemu udało się wpłynąć na zamknięte, trudno dostępne tereny, na które od czasu objęcia władzy przez Cháveza obowiązywał restrykcyjny zakaz wstępu. Ta ziemia miała być tylko dla wojska. No i dla Indian. I to oni pomogli Czernieckiemu najwięcej. Oni nauczyli go, jak czekać na Duida.

Wojciech Cejrowski:

"Stefana Czernieckiego lubię. Gdy na targach książki mamy wspólne stoisko, sytuacja przypomina pojedynek kogutów. Stefan C. jest wesoły, pogodny dużo się śmieje i modli więcej, niż wynosi średnia populacyjna. Sądzę, że wyrośnie na porządnego gościa. Gdyby stał teraz koło mnie, powiedziałbym Mu coś takiego (na rozgrzewkę): niech Pan wreszcie dorośnie, żebym nie musiał się do Pana schylać. Tego typu zaczepka wymaga riposty i tak gadamy sobie godzinami."

Jan Pospieszalski:

"Jedne z najpiękniejszych wspomnień z dzieciństwa to godziny spędzone z książkami Juliusza Verne, Coorwoda, Kiplinga... Olbrzymia deska kreślarska naszego taty nazywała się Kon-Tiki, a każde zejście do piwnicy było wyprawą do pieczary Aku-Aku. Obiecywałem sobie że gdy będę duży pojadę w te wszystkie miejsca. Minęło czterdzieści lat, jestem już duży, a ciągle nie wypełniłem zobowiązania. Na szczęście jest Stefan Czerniecki i jego książki. On ma odwagę spełniać swoje i moje marzenia. W jego opowieściach odżywają znów tamte moje tęsknoty, a świat który opisuje jest równie fascynujący jak ten z dziecięcych podróży..."

Olga Puncewicz-Morawska:

"Stefan Czerniecki to żywa energia zamknięta w bardzo ciekawym świata, niemożliwie rozgadanym facecie. Wygrał I Edycję Memoriału Piotra Morawskiego, dostał pieniądze, sprzęt i poleciał na koniec świata. Dopłynął tam gdzie planował, zdobył to co chciał... Przeżył tyle, że będąc z nim w regularnym kontakcie mailowym i telefonicznym, serce stawało mi nie raz."

Sylwia Krasnodębska (szef działu Kultura w "Gazecie Polskiej Codziennie")

"Podczas podróży nie wpycha się do namiotów Indian, tylko czeka, aż go zaproszą. W momentach granicznych, chwyta po różaniec. Mimo tego 'niedzisiejszego', wydawać by się mogło podejścia, jest jak poszukiwacz burz - zawsze trafia w oko cyklonu. Żyłka podróżnika wpycha go w miejsca, gdzie anakondy szaleją pod kajakiem, jadowite węże zapraszają go do śmiertelnej gry, a bandyterka spod najciemniejszej gwiazdy wydaje na niego wyrok śmierci.  A jak już znajdzie chwilę ciszy, to nawet ona... musi piszczeć w uszach."

Przeczytaj fragment książki

Recenzje

arrow  POWRÓT DO PUBLIKACJI